Gdy byłam mała, przekomarzaliśmy się, że kolor zielony to kolor przyciągający głupich… Dziś ośmielę się stwierdzić, że to kolor ludzi szczęśliwych… Odczyniam więc czary, przeganiam pecha i gotuję spaghetti z zielonym pesto.
Od samego rana dzień zapowiadał się kulawo i tak też się ciągnie… Zaspałam, urwałam zawias w szafce i zepsuła się pralka… I to wszystko przed obiadem… Mam nadzieję, że to już koniec atrakcji na dziś.
Po wszystkich tych przygodach wcale nie miałam ochoty gotować, ale przecież nie mogłam pozwolić, by burczało nam w brzuchach z głodu. Na szczęście to danie nie wymaga wiele pracy, a zachwyca smakiem tak, jakbym wiele godzin spędziła w kuchni. Spaghetti to chyba ulubione danie większości dzieci. W tej odsłonie pojawiło się na talerzach moich pociech po raz pierwszy. Zamieniłam czosnek na delikatny szczypiorek i część bazylii na pachnącą pietruszkę. Cel osiągnięty – smakowało…
Lista składników potrzebnych do przygotowania dania:
makaron spaghetti
pęczek natki pietruszki
pęczek szczypiorku – ja miałam ten grubszy,
2-3 gałązki bazylii
1/2 szklanki startego twardego żółtego sera
1/3 szklanki dobrej oliwy z oliwek
szczypta soli
Zioła umyłam i dokładnie osuszyłam na ściereczce. W blenderze zmieliłam dokładnie zioła i ser, a gdy zostały tylko niewielkie drobinki, cienkim strumieniem wlałam oliwę, nie przerywając miksowania. W tym czasie ugotowałam makaron wg przepisu na opakowaniu uważając by się nie rozgotował. Gdy wszystkie składniki się połączyły, wyjęłam moje pesto z miski blendera i połączyłam ze świeżo ugotowanym makaronem.
To jedno z mniej pracochłonnych dań, jakie znam. Większość czynności robi za nas blender. Lubimy takie dania…
Smacznego

