Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
- abrakadabra
- Junior Admin
- Posty: 572
- Rejestracja: 07 lip 2012, 15:15
- Lokalizacja: Warszawa
Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
źródło: http://facet.onet.pl/forma/dieta/odchud ... tykul.html
Ich popularność jest ogromna. Tego typu plan żywieniowy można znaleźć w prawie każdej gazecie. Dlaczego szablonowe „1000 kcal” jest tak rozpowszechnione? I czy to nam w jakikolwiek sposób służy?
Każdy z nas jest inny. Potencjalny czytelnik może ważyć 60 kg, 80 kg czy 100 kg. Może być osobą aktywną, uprawiającą sport każdego dnia, lub zapracowanym biznesmenem, który większość czasu spędza przy biurku, lub w delegacjach. I tu pojawia się problem, jak dopasować wartość kaloryczną do wszystkich jednocześnie? Rozwiązanie jest jedno - obniżyć ją tak drastycznie, by było poniżej tej najniższej. Od razu nasuwa się powiedzenie: „Jeśli coś jest do wszystkiego to jest do…” Każdy potrafi je chyba bezbłędnie dokończyć. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Twój organizm jest bardzo wrażliwym tworem. Wprowadzenie drastycznych zmian żywieniowych i bardzo obniżonej kaloryczności, jest dla twojego ciała ogromnym szokiem. Efekty przychodzą błyskawicznie, z dnia na dzień tracisz zbędne kilogramy. Nie odczuwasz jeszcze „ciężaru” głodówki, samopoczucie się poprawia - w końcu po tygodniu, waga może pokazywać nawet 5-7 kg mniej. Jak tu się nie cieszyć?
Powinnaś jednak wiedzieć, że w pierwszej kolejności tracisz przede wszystkim energetyczny materiał zapasowy znajdujący się w mięśniach. Ma on tę cechę, że wiąże duże ilości wody. Więc świetna większość tego, co udało ci się stracić, to woda. Ale czy to ważne? Przecież waga pokazuje mniej, obwody ciała również się zmniejszają? A jednak, bardzo ważne, już tłumaczę.
Gdy kończy się sielanka…
Poza wrażliwością, twój organizm posiada jeszcze jedną cechę. Zdolność adaptacji. Co to oznacza? Ano to, że wszelkimi metodami stara się przystosować do nawet najtrudniejszych warunków. Wyjaśnię to obrazowo. Dostarczasz swojemu ciału bardzo mało kalorii. To sprawia, że pozbywa się tkanek, które potrzebują owej energii najwięcej, czyli mięśni, pozostawiające jednocześnie te tkanki, które energii nie potrzebują praktycznie wcale, w tym przypadku mowa o tkance tłuszczowej. Dla organizmu ma to jeszcze jeden ogromny plus, gdyby głodzenie trwało przez dłuższy okres, może w naprawdę kryzysowej sytuacji sięgnąć po doskonałe źródło energii, jakim jest tkanka tłuszczowa. Pamiętaj jednak, że to żelazna rezerwa, w pierwszej kolejności stracisz całą masę mięśni. Reasumując, głodówka to spalanie mięśni, nie tłuszczu!
Po co mi mięśnie?
Często się nad tym nie zastanawiamy, wychodząc z założenia, że liczy się ubytek wagi, nieistotne, z jakich struktur. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Tkanka mięśniowa bowiem warunkuje twoją szybkość metabolizmu, innymi słowy, im jest jej więcej, tym twój metabolizm jest szybszy, a ty możesz pozwolić sobie na więcej bezkarnego jedzenia, bez ryzyka w postaci przybierania na wadze.
Tracąc mięśnie spowalniasz swój metabolizm. To sprawia, że z każdym następnym dniem efekty są coraz gorsze, a w pewnej chwili waga przestaje spadać.
Co dalej?
Wyjścia są dwa. Pierwsze to obcięcie kolejnych kalorii. Było ich mało, jest jeszcze mnie. Przez kilka następnych dni znów możesz notować utratę wagi - kolejny szok dla organizmu. Ale po bardzo niedługim okresie jesteś w punkcie wyjścia. Jesz, mniej, jesteś głodna, brakuje ci energii, a waga stoi w miejscu. Pojawia się efekt błędnego koła, jesteś w coraz głębszej depresji metabolicznej. Możesz obcinać kalorię, ale nie w nieskończoność.
Drugie wyjście, które pojawia się również wcześniej czy później to zarzucenie diety. Powrót do dawnych nawyków w połączeniu ze spowolnionym metabolizmem jest gwarantem efektu jo-jo.
Wilczy głód
Drakońska dieta może również powodować napady wilczego głodu. Organizm posiada wiele mechanizmów kontrolujących uczucie głodu i sytości. Jednym z najważniejszych jest poziom cukru we krwi. Najprościej rzecz ujmując – w chwili, kiedy ów poziom spada do niskiego stanu, produkowane są hormony przekazujące do mózgu sygnał – „jesteś głodny”. Kiedy poziom cukru jest wysoki, pojawia się uczucie sytości.
A co wpływa na poziom cukru we krwi? Przede wszystkim produkty spożywcze, wysokowęglowodanowe: ryż, kasza, makaron, produkty zbożowe, pieczywo, skrobia, słodycze, owoce oraz tak zwana wrażliwość insulinowa. To ostatnie, dziwnie brzmiące określenie mówi nam, jak organizm reaguje na spożyte węglowodany. Czy potrafi poodnosić poziom cukru powoli czy robi to w sposób dość gwałtowny i niekontrolowany.
Jaki powinien być poziom cukru? Odpowiedź jest bardzo prosta – ustabilizowany. Powinniśmy unikać gwałtownych spadków i wzrostu poziomu cukru. W teorii wydaje się to proste i logiczne, w praktyce jednak nie zawsze tak jest.
Po pierwsze, należy jadać regularnie. Podzielić swój jadłospis na kilkanaście małych, pełnowartościowych posiłków. Jeśli ograniczymy spożywanie posiłków do śniadania i kolacji, napady wilczego głodu mamy gwarantowane. Dzieje się tak, ponieważ energia, którą organizm czerpie ze śniadania wystarcza zaledwie na 3-4 godziny. Ową energią jest cukier pozyskiwany z posiłku. Kiedy zaczyna go brakować, pojawia się osłabienie, a apetyt stopniowo wymyka się z pod kontroli. Spożywanie kilkunastu mniejszych posiłków sprawia, że energia dostarczana jest w sposób ciągły.
Po drugie, należy korzystać z produktów niskoprzetworzonych, węglowodanów złożonych. Mowa tu o ryżu brązowym lub dzikim, makaronie pełnoziarnistym, pieczywie żytnim, płatkach owsianych, kaszy gryczanej, warzywach.
Po trzecie, należy unikać cukrów prostych, jak słodycze, duże ilości owoców, cukry, jasne pieczywo, płatki kukurydziane, biały ryż. Jeśli się na nie decydujemy, to wyłącznie w okresie bardzo dużego zapotrzebowania na energię, mowa tu o porze śniadaniowej oraz posiłku spożywanym po długotrwałym wysiłku fizycznym. Wtedy stają się niegroźne, a nawet wskazane.
Zapewne wielu czytelników zwróciło uwagę, że głód znakomicie hamuje mała czarna lub chwila przerwy na papierosa. Tak jest istotnie, dopamina, która wydziela się pod wpływem kofeiny czy nikotyny, oszukuje nieco nasz mózg, sprawia, że pojawia się pozorne uczucie sytości.
Jest jednak druga strona medalu, owe używki maskują jedynie głód, nie mają natomiast nic wspólnego z utrzymaniem stabilnego poziomu cukru we krwi, a wręcz przeciwnie, powodują dodatkowy jego spadek. Efekt jest taki, że na chwilę nasz apetyt zostaje poskromiony, ale po pewnym czasie głód wraca ze zdwojoną siłą.
Jak więc postępować?
Jeśli koniecznie chcesz spróbować głodówki, nie rób tego przez dłużej niż kilka dni. Może to być ciekawy bodziec, pod warunkiem, że w kolejnym etapie zostanie poparty racjonalnym, pełnowartościowym i zbilansowanym żywieniem. Kaloryczność nie może być zbyt niska. Oczywiście, powinieneś dostarczać swojemu ciału mniej kalorii niż potrzebuje, ale tylko odrobinę mniej. To pozwala nieco oszukać organizm, utrzymać stały, powolny ubytek tkanki tłuszczowej bez negatywnego efektu w postaci strat mięśni i spowolnienia metabolizmu.
Pamiętaj również, że głodówką nie uda ci się spalić tłuszczu w miejscach takich jak biodra, uda czy pośladki. Tu może pomóc jedynie dobrze zbilansowana dieta, w połączeniu z prawidłowo zaplanowaną aktywnością fizyczną.
Nastaw się, że kształtowania sylwetki to proces długotrwały, wymagający cierpliwości i determinacji. Wszystko, co szybkie, zwykle obarczone jest piętnem niskiej trwałości.
Jest jeszcze jedna rzecz, o której musisz wiedzieć. Drakońskie diety prawie nigdy nie dostarczają odpowiedniej ilości witamin i mikroelementów, często są również ubogie w błonnik.
Ich popularność jest ogromna. Tego typu plan żywieniowy można znaleźć w prawie każdej gazecie. Dlaczego szablonowe „1000 kcal” jest tak rozpowszechnione? I czy to nam w jakikolwiek sposób służy?
Każdy z nas jest inny. Potencjalny czytelnik może ważyć 60 kg, 80 kg czy 100 kg. Może być osobą aktywną, uprawiającą sport każdego dnia, lub zapracowanym biznesmenem, który większość czasu spędza przy biurku, lub w delegacjach. I tu pojawia się problem, jak dopasować wartość kaloryczną do wszystkich jednocześnie? Rozwiązanie jest jedno - obniżyć ją tak drastycznie, by było poniżej tej najniższej. Od razu nasuwa się powiedzenie: „Jeśli coś jest do wszystkiego to jest do…” Każdy potrafi je chyba bezbłędnie dokończyć. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Twój organizm jest bardzo wrażliwym tworem. Wprowadzenie drastycznych zmian żywieniowych i bardzo obniżonej kaloryczności, jest dla twojego ciała ogromnym szokiem. Efekty przychodzą błyskawicznie, z dnia na dzień tracisz zbędne kilogramy. Nie odczuwasz jeszcze „ciężaru” głodówki, samopoczucie się poprawia - w końcu po tygodniu, waga może pokazywać nawet 5-7 kg mniej. Jak tu się nie cieszyć?
Powinnaś jednak wiedzieć, że w pierwszej kolejności tracisz przede wszystkim energetyczny materiał zapasowy znajdujący się w mięśniach. Ma on tę cechę, że wiąże duże ilości wody. Więc świetna większość tego, co udało ci się stracić, to woda. Ale czy to ważne? Przecież waga pokazuje mniej, obwody ciała również się zmniejszają? A jednak, bardzo ważne, już tłumaczę.
Gdy kończy się sielanka…
Poza wrażliwością, twój organizm posiada jeszcze jedną cechę. Zdolność adaptacji. Co to oznacza? Ano to, że wszelkimi metodami stara się przystosować do nawet najtrudniejszych warunków. Wyjaśnię to obrazowo. Dostarczasz swojemu ciału bardzo mało kalorii. To sprawia, że pozbywa się tkanek, które potrzebują owej energii najwięcej, czyli mięśni, pozostawiające jednocześnie te tkanki, które energii nie potrzebują praktycznie wcale, w tym przypadku mowa o tkance tłuszczowej. Dla organizmu ma to jeszcze jeden ogromny plus, gdyby głodzenie trwało przez dłuższy okres, może w naprawdę kryzysowej sytuacji sięgnąć po doskonałe źródło energii, jakim jest tkanka tłuszczowa. Pamiętaj jednak, że to żelazna rezerwa, w pierwszej kolejności stracisz całą masę mięśni. Reasumując, głodówka to spalanie mięśni, nie tłuszczu!
Po co mi mięśnie?
Często się nad tym nie zastanawiamy, wychodząc z założenia, że liczy się ubytek wagi, nieistotne, z jakich struktur. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Tkanka mięśniowa bowiem warunkuje twoją szybkość metabolizmu, innymi słowy, im jest jej więcej, tym twój metabolizm jest szybszy, a ty możesz pozwolić sobie na więcej bezkarnego jedzenia, bez ryzyka w postaci przybierania na wadze.
Tracąc mięśnie spowalniasz swój metabolizm. To sprawia, że z każdym następnym dniem efekty są coraz gorsze, a w pewnej chwili waga przestaje spadać.
Co dalej?
Wyjścia są dwa. Pierwsze to obcięcie kolejnych kalorii. Było ich mało, jest jeszcze mnie. Przez kilka następnych dni znów możesz notować utratę wagi - kolejny szok dla organizmu. Ale po bardzo niedługim okresie jesteś w punkcie wyjścia. Jesz, mniej, jesteś głodna, brakuje ci energii, a waga stoi w miejscu. Pojawia się efekt błędnego koła, jesteś w coraz głębszej depresji metabolicznej. Możesz obcinać kalorię, ale nie w nieskończoność.
Drugie wyjście, które pojawia się również wcześniej czy później to zarzucenie diety. Powrót do dawnych nawyków w połączeniu ze spowolnionym metabolizmem jest gwarantem efektu jo-jo.
Wilczy głód
Drakońska dieta może również powodować napady wilczego głodu. Organizm posiada wiele mechanizmów kontrolujących uczucie głodu i sytości. Jednym z najważniejszych jest poziom cukru we krwi. Najprościej rzecz ujmując – w chwili, kiedy ów poziom spada do niskiego stanu, produkowane są hormony przekazujące do mózgu sygnał – „jesteś głodny”. Kiedy poziom cukru jest wysoki, pojawia się uczucie sytości.
A co wpływa na poziom cukru we krwi? Przede wszystkim produkty spożywcze, wysokowęglowodanowe: ryż, kasza, makaron, produkty zbożowe, pieczywo, skrobia, słodycze, owoce oraz tak zwana wrażliwość insulinowa. To ostatnie, dziwnie brzmiące określenie mówi nam, jak organizm reaguje na spożyte węglowodany. Czy potrafi poodnosić poziom cukru powoli czy robi to w sposób dość gwałtowny i niekontrolowany.
Jaki powinien być poziom cukru? Odpowiedź jest bardzo prosta – ustabilizowany. Powinniśmy unikać gwałtownych spadków i wzrostu poziomu cukru. W teorii wydaje się to proste i logiczne, w praktyce jednak nie zawsze tak jest.
Po pierwsze, należy jadać regularnie. Podzielić swój jadłospis na kilkanaście małych, pełnowartościowych posiłków. Jeśli ograniczymy spożywanie posiłków do śniadania i kolacji, napady wilczego głodu mamy gwarantowane. Dzieje się tak, ponieważ energia, którą organizm czerpie ze śniadania wystarcza zaledwie na 3-4 godziny. Ową energią jest cukier pozyskiwany z posiłku. Kiedy zaczyna go brakować, pojawia się osłabienie, a apetyt stopniowo wymyka się z pod kontroli. Spożywanie kilkunastu mniejszych posiłków sprawia, że energia dostarczana jest w sposób ciągły.
Po drugie, należy korzystać z produktów niskoprzetworzonych, węglowodanów złożonych. Mowa tu o ryżu brązowym lub dzikim, makaronie pełnoziarnistym, pieczywie żytnim, płatkach owsianych, kaszy gryczanej, warzywach.
Po trzecie, należy unikać cukrów prostych, jak słodycze, duże ilości owoców, cukry, jasne pieczywo, płatki kukurydziane, biały ryż. Jeśli się na nie decydujemy, to wyłącznie w okresie bardzo dużego zapotrzebowania na energię, mowa tu o porze śniadaniowej oraz posiłku spożywanym po długotrwałym wysiłku fizycznym. Wtedy stają się niegroźne, a nawet wskazane.
Zapewne wielu czytelników zwróciło uwagę, że głód znakomicie hamuje mała czarna lub chwila przerwy na papierosa. Tak jest istotnie, dopamina, która wydziela się pod wpływem kofeiny czy nikotyny, oszukuje nieco nasz mózg, sprawia, że pojawia się pozorne uczucie sytości.
Jest jednak druga strona medalu, owe używki maskują jedynie głód, nie mają natomiast nic wspólnego z utrzymaniem stabilnego poziomu cukru we krwi, a wręcz przeciwnie, powodują dodatkowy jego spadek. Efekt jest taki, że na chwilę nasz apetyt zostaje poskromiony, ale po pewnym czasie głód wraca ze zdwojoną siłą.
Jak więc postępować?
Jeśli koniecznie chcesz spróbować głodówki, nie rób tego przez dłużej niż kilka dni. Może to być ciekawy bodziec, pod warunkiem, że w kolejnym etapie zostanie poparty racjonalnym, pełnowartościowym i zbilansowanym żywieniem. Kaloryczność nie może być zbyt niska. Oczywiście, powinieneś dostarczać swojemu ciału mniej kalorii niż potrzebuje, ale tylko odrobinę mniej. To pozwala nieco oszukać organizm, utrzymać stały, powolny ubytek tkanki tłuszczowej bez negatywnego efektu w postaci strat mięśni i spowolnienia metabolizmu.
Pamiętaj również, że głodówką nie uda ci się spalić tłuszczu w miejscach takich jak biodra, uda czy pośladki. Tu może pomóc jedynie dobrze zbilansowana dieta, w połączeniu z prawidłowo zaplanowaną aktywnością fizyczną.
Nastaw się, że kształtowania sylwetki to proces długotrwały, wymagający cierpliwości i determinacji. Wszystko, co szybkie, zwykle obarczone jest piętnem niskiej trwałości.
Jest jeszcze jedna rzecz, o której musisz wiedzieć. Drakońskie diety prawie nigdy nie dostarczają odpowiedniej ilości witamin i mikroelementów, często są również ubogie w błonnik.
-
- Forumowicz
- Posty: 10
- Rejestracja: 27 wrz 2012, 14:47
- Lokalizacja: Katowice
Stosowałam kiedyś dietę 100kcal ...i to wcale nie było głodzenie się. Może na początku męczące było to, że nie można jeść na co ma się ochotę, ale nigdy nie chodziłam głodna...nie raz zjadłam 600 kcal -odpowiednio dobranych, i byłam najedzona. A waga spadała...wspomnę że nie jestem chudzielcem, która w ciągu całego dnia je listek sałaty - jadam normalnie, i wyglądam też raczej normalnie.
-
- Forumowicz
- Posty: 53
- Rejestracja: 25 wrz 2012, 13:26
- Lokalizacja: Kraków
-
- Forumowicz
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 gru 2012, 15:49
- Lokalizacja: katowice
-
- Forumowicz
- Posty: 55
- Rejestracja: 21 gru 2013, 14:38
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Wychodzę z założenia żeby jeść regularnie, zdrowo. Czasem przez pracę nie mam czasu na gotowanie itp. Ale swoja dietę zamawiam sobie na oryginalneprzepisy.pl i jest mi o lżej. Jem co lubię. Moja dieta to 1400 kcal.
- eagon3
- Forumowicz
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lip 2015, 20:50
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
To oczywiste żeby się nie głodzić. Przede wszystkim w kwestii zmniejszania spożywanej liczby kalorii dziennie, to polecam metodę Kaizen, czyli regularne i stopniowe ograniczanie spożywanych produktów. Nie ma w tej metodzie takich gwałtownych przeskoków i wszystko wdraża się bardzo powoli.
- Kellow
- Forumowicz
- Posty: 5
- Rejestracja: 17 lip 2015, 21:11
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Oprócz regularnych, ale zmniejszonych posiłków warto też pić dużo wody, ale wykluczyć z diety słodkie i gazowane napoje.
-
- Forumowicz
- Posty: 1
- Rejestracja: 22 lip 2015, 22:02
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Ja również wykluczyłam słodkie, gazowane, oraz niezdrowe przekąski Ponadto jem zdecydowanie mniej i ćwiczę kilka razy w miesiącu Póki co jest duży efekt! Polecam przepisy ze strony http://tylkodukan.pl/, bardzo mnie inspiruja Pozdrawiam!
- projektant333
- Forumowicz
- Posty: 4
- Rejestracja: 18 lip 2015, 11:50
- eagon3
- Forumowicz
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lip 2015, 20:50
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
To oczywiste, że w czasie odchudzania nie można się głodzić. Poza tym jest coraz więcej sposobów by odchudzanie nie było mitręgą. Kto by jeszcze kilka lat temu pomyślał, że grillowanie może być zdrowe. Może, a tutaj macie artykuł pokazujący jak zdrowo podchodzić do grilla: http://www.kreatywna.pl/styl-zycia/smak ... illowanie/
-
- Forumowicz
- Posty: 11
- Rejestracja: 03 cze 2013, 16:43
- Lokalizacja: niebo
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Odpowiednią dietę a także ćwiczenia znajdziesz w katalogu, który znajduje się na stronie, http://odchudzanie.katalog.com.pl , można tam również poszukać sobie specjalisty,który pomoże w odchudzaniu.
- kosak19
- Forumowicz
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 sie 2015, 21:32
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Trzeba jeść zdrowo. 1000 kcal to za mało, nie wolno się głodzić.
-
- Forumowicz
- Posty: 21
- Rejestracja: 29 sie 2015, 12:27
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Głodówki niestety potęgują efekt jojo, a do tego bardzo spowalniają metabolizm, bo organizm przestawia się na tryb oszczędzania. Tym sposobem oczywiście schudniemy, ale nie tak szybko, jak mogłoby się wydawać, no i Będzie to bardzo nieprzyjemne. Moim zdaniem o wiele lepiej jest pójść do dietetyka, jeśli same nie potrafimy sobie dobrej diety ułożyć, a wiele z nas nie potrafi.
Ja na przykład chodziłam do tej pani: http://psychoterapia-kielczyk.pl/dietet ... owa-dieta/
Ona przyjmuje w Warszawie w pracowni psychorozwoju i uważam, że to świetna specjalistka.
Ja na przykład chodziłam do tej pani: http://psychoterapia-kielczyk.pl/dietet ... owa-dieta/
Ona przyjmuje w Warszawie w pracowni psychorozwoju i uważam, że to świetna specjalistka.
- eagon3
- Forumowicz
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lip 2015, 20:50
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Co do diety, to okazuje się, że piwo nie jest takie kaloryczne. Tutaj porównywarka produktów i zarazem mega ciekawa inicjatywa: http://www.rankfights.pl/piwo-niepaster ... wanego-202
-
- Level 2
- Posty: 905
- Rejestracja: 21 wrz 2015, 14:16
Re: Odchudzasz się? Nigdy się nie głodź!
Oczywiście, że odchudzanie nie musi być trudne. Chodzi o to, by odchudzać się mądrze, nie rezygnując z wielu rzeczy. Polecam poczytać o piperine. Mi bardzo pomogła i dzięki niej czułem się dobrze zarówno fizycznie, jak i psychicznie
Wróć do „Odchudzanie, Dietetyka”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość